Wiek 26 lat - różni ludzie również mówili mi, że teraz wyewoluowałem w prawdziwego mężczyznę

Po 18 tygodniach bez PMO myślę, że nadszedł czas, aby zastanowić się nad moimi doświadczeniami.

(I obawiam się, że jest dość długi; jeśli jest dla ciebie za długi, po prostu przejdź do ostatnich trzech akapitów, aby zapoznać się z głównymi punktami, którymi chcę się z tobą podzielić.)

Mam 26 lat i oglądam pornografię od co najmniej 13 lat (jeśli nie dłużej; chociaż mam bardzo żywe wspomnienie mojego pierwszego orgazmu, który sam sobie wywołałem, po prostu nie pamiętam, ile miałem lat ten czas). Więc przynajmniej pół życia PMO - całkiem niesamowite i przerażające, kiedy przestaję o tym myśleć.

Jeszcze zanim natknąłem się na tę społeczność, kilka razy próbowałem rzucić palenie (bo już wtedy po prostu wiedziałem, że takie zachowanie nie może być dobre dla zdrowego człowieka, bez względu na to, co niektórzy zwolennicy wolności seksualnej itp. głosić). Pewnego razu prawie osiągnąłem 90 dni (miły zbieg okoliczności, biorąc pod uwagę, że było to na długo przed noFap :-)), ale potem znowu zjechałem w dolinę i nigdy tak naprawdę nie wyzdrowiałem.

Miałem kolejną próbę jakieś trzy czwarte roku wcześniej, po obejrzeniu trzech bardzo inspirujących wykładów TED na Youtube, które mogę z całego serca polecić każdemu (Gary Wilson: „Wielki eksperyment porno”; Ran Gavrieli: „Dlaczego przestałem oglądać porno”; Philip Zimbardo: „Upadek facetów?”); jednak od samego początku naprawdę nie miałem pewności siebie, że byłbym w stanie obejść się bez PMO i nie trzeba dodawać, że to po prostu nie mogło się udać.

Na początku po prostu fapowałem, nie oglądając porno i nie myśląc o niczym, i choć może to zabrzmieć niesamowicie, działało całkiem dobrze, ale tylko przez kilka pierwszych dni. Potem chęć klapnięcia powróciła silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej i czasami skończyło się na stukaniu trzy razy dziennie, a zanim się zorientowałem, trafiłem do konkretnych obrazów w mojej głowie. Co gorsza, czasami nie mogłem nawet spojrzeć na atrakcyjną kobietę na ulicy bez rozebrania jej w myślach, przejścia z nią całego programu i bardzo niecierpliwej chęci powrotu do domu, aby w pełni oddać się moim fantazjom (mówię o trudnościach z jazdą na metro w okresie letnim!).

I niespodzianka, niespodzianka: skończyłem oglądać porno z takim odnowionym wigorem, że myślenie o tym teraz nawet mnie przeraża. Szczerze mówiąc, czułem się jak szczur laboratoryjny, który nie odróżnia góry od dołu, biorąc pod uwagę wszystkie bodźce, które sam sobie oferowałem. (Czy kiedykolwiek doszedłeś do punktu, w którym zakładki w przeglądarce stają się tak małe, że trudno kliknąć na jedną konkretną? Tak, myślałem, że tyle różnych filmów muszę obejrzeć i rozprowadzić moje nasienie jednocześnie.) Nadal pamiętaj moją pierwszą noc pełnego nawrotu do porno - po fapowaniu 5 razy nadal czułem, że muszę jeszcze raz fapować, nienawidząc się za to coraz bardziej. Tak to jest być uzależnionym, nie ma co do tego wątpliwości.

I wtedy nadeszła ta jedna noc, która była dla mnie jak objawienie (może ktoś z was doświadczył czegoś podobnego): oglądałem całą menażerię pornosów (nie martwcie się, nie było tam zwierząt oprócz ludzi ;-) ), aż doszedłem do takiej, która doprowadziła mnie do niefiltrowanej nienawiści do samego siebie. Było to zdjęcie selfie dziewczyny w wieku około 18 lub 19 lat, miała najsmutniejszy wyraz oczu i jakoś pomyślałem, że patrzy mi prosto w oczy i myśli sobie, jaki ze mnie żałosny mały skurwiel. Natychmiast zamknąłem przeglądarkę (oczywiście ukończenie biznesu stało się niemożliwe) i tej samej nocy dołączyłem do noFap i od tamtej pory powstrzymywałem się od PMO. To uczucie tamtej nocy – było to uczucie czystej nienawiści do samego siebie, wstrętu do samego siebie, wyobcowania, którego tak naprawdę nie potrafię opisać i którego tak naprawdę nie doświadczyłem wcześniej, przynajmniej nie w takiej sile. Jeśli już tam byłeś, na pewno wiesz, co mam na myśli.

Na początku chciałem po prostu spróbować ukończyć 90-dniowe wyzwanie (zachowując możliwość powrotu do mojego starego stylu życia po tym okresie) i udało mi się to zrobić bez nawrotów (wielkie podziękowania dla was wszystkich za wszystkie twoje pomocne rady i szczere wyznania w twoich postach. I niech będzie pochwalone narzędzie zapobiegające nawrotom! To wielokrotnie okazywało się być niezwykle pomocne (i nadal jest dla mnie)! Jednak zbliża się koniec 90-dniowego okresu Jakoś tak mi się wydawało, że niewiele się wydarzyło i wcale się nie zmieniło, a przynajmniej tak mi się wydawało.

Ale zapomniałem lub przeoczyłem to, że już dobrze wykorzystałem cały wolny czas i energię, które zostały zmarnowane wcześniej na PMO - regularnie ćwiczyłem, uczyłem się w wolnym czasie, czytałem więcej niż kiedykolwiek wcześniej itp. .

Jakoś udało mi się już ułożyć nowy harmonogram życia; czasami po prostu z czystej desperacji, aby uniknąć PMO, zacząłem odbudowywać swoje życie na nowe i zdrowsze. Czasami nawet czuję się jak noworodek – nie taka zawiła myśl, biorąc pod uwagę, że tak długi okres bez PMO to zupełnie nowe doświadczenie dla całego mojego ciała i umysłu. Naprawdę myślę, że jestem teraz dużo szczęśliwszy – czasami są chwile, kiedy jestem po prostu szczęśliwy, że żyję i wdzięczny za to, że mogę żyć tym życiem, którym żyję.

W moim obecnym czasie bez PMO różni ludzie powiedzieli mi również, że myślą, że wyewoluowałem teraz w prawdziwego mężczyznę - zbieg okoliczności?

Pragnienie walenia naprawdę bardzo mi ustąpiło - większość ludzi tutaj twierdzi, że najbardziej kłopotliwym okresem było dla nich kilka pierwszych tygodni - ale były one dla mnie stosunkowo łatwe. To środkowa część (około 8 tygodnia) była czasem naprawdę dużym wyzwaniem. Pamiętam, jak pewnego razu siedziałem przed komputerem i naprawdę myślałem o wyszukaniu tego filmu porno, który już zamanifestował się w mojej głowie. Trwało to około 10 minut, kiedy po prostu tam siedziałem i zastanawiałem się nad własnymi myślami i pragnieniami i nadal jestem z siebie dumny do dziś, że nie poddałem się w tym momencie.

Oczywiście są jeszcze okresy, kiedy myślę o poddaniu się nałogowi i czasem ciężko oderwać wzrok od szczególnie podniecającego obrazu (teraz naprawdę wiem, jak bardzo przeseksualizowane jest nasze społeczeństwo, aw szczególności reklamy), ale wiecie co? Wydaje się, że mój mózg ewoluował już do punktu, w którym jest w stanie spierać się ze swoją ciemną stroną i wygrywa, ponieważ teraz jest oczywiste, że walenie konia i oglądanie porno nie jest tego warte. Okres. Ta krótka chwila pożądania, poddania się własnej słabości nie ma absolutnie żadnego pozytywnego wpływu.

I jest jedna rzecz, na którą natknąłem się również w postach innych Fapstronautów – po raz pierwszy w życiu czuję, że to ja za to odpowiadam. Czuję w sobie tę ogromną energię, że cokolwiek trzeba zrobić, można to zrobić, ponieważ moje doświadczenie z rzucaniem PMO nauczyło mnie, że mam już niezbędną siłę woli, aby to zrobić, lub przynajmniej staram się dać z siebie wszystko.

Krótko mówiąc, opuszczenie tego błędnego koła po prostu nie zadziałało dla mnie bez pójścia na całość - całkowite zatrzymanie PMO jest o wiele łatwiejsze niż lekkie ustępstwa wobec uzależnienia, uwierz mi. Jak pisano tak często tutaj (ale nie można tego powiedzieć wystarczająco często): Twój mózg jest niesamowitym narzędziem do oszukiwania samego siebie. Pomyśl tylko: nikt nie zna siebie lepiej niż ty, więc znasz wszystkie sztuczki w handlu, aby się oszukać, jeśli nie trzymasz się konkretnego planu, co w tym przypadku oznacza całkowite rzucenie PMO, jakkolwiek trudne i bolesne może to być być na początku.

Więc cokolwiek robisz, po prostu nie oszukuj się myślą, że rzucenie PMO nie zmieniło lub nie zmieni niczego w twoim życiu – jeśli naprawdę uda ci się to zatrzymać, po prostu musi to mieć konsekwencje, a te mogą być tylko lepsze dla Ciebie. Tak więc, jakkolwiek powolny może być twój postęp - to wciąż postęp, a każdy postęp z poprzedniego stanu jest dobry, lub dlaczego miałbyś zacząć dołączać do noFap w pierwszej kolejności?

Utrzymuj dobre życie, bądź zdrowy i nie oszukuj się! Jeśli jesteś naprawdę zdeterminowany, aby to zrobić, nie potrzebujesz ode mnie dalszej zachęty ani życzeń powodzenia. To, co dostajesz i na co zasługujesz, to mój najgłębszy szacunek.

LINK - 18 tygodni bez PMO – jak to jest

by Gregor_Stibitzer


 

AKTUALIZACJA - 1 rok noFap – Pozdrowienia z Freaking Moon!

Do:
Wszyscy noFapperzy
Gdziekolwiek jesteś
Dookoła świata

Od:
Me
Krater Arystarch
Dziwny Księżyc

„Wybrałem wyjazd na Freaking Moon nie dlatego, że jest łatwy, ale dlatego, że jest trudny”. (z przeprosinami dla JFK, RIP)

Tak, wiem, powinienem był napisać wcześniej, ale wiesz, jak to jest, byłem zajęty pracą, nauką, ćwiczeniami i cały czas budowałem rakietę, która właśnie zabrała mnie na Freaking Moon. Więc widzisz, też nie było czasu na dziewczynę, a przynajmniej tak sobie wmawiam… Rok temu, jeszcze na Ziemi, zdecydowałem się wyruszyć w tę podróż i nawet nie odważyłem się powiedzieć o tym przyjaciołom lub rodzinie, żeby nie nazwali mnie wariatem (nadal nie powiedziałem nikomu, kogo znam, btw). Kto powiedział, że nie da się tego zrobić? Cóż, to byłem ja przez te wszystkie lata. I tak było: jeśli mówisz sobie, że nie możesz tego zrobić, jesteś prawdziwym wróżbitą, bo już spełniłeś swoją przepowiednię.

Tak więc rakieta właśnie dotarła tutaj, do Krateru Aristarchus na Freaking Moon, a kiedy kontemplowałem scenerię, musiałem pomyśleć o wszystkich inżynierach mojego sukcesu, którzy umożliwili tę podróż, wszystkich tych czarodziejach noFap, wszystkich pionierach, którzy sporządzili mapę ziemi przede mną i dzielili się swoimi doświadczeniami i mądrością. Wielkie dzięki dla was wszystkich.

Więc co jest potrzebne do zbudowania rakiety, możesz zapytać? Cóż, to wymaga czasu. To wymaga wytrwałości. Wymaga zaufania do siebie. Wymaga niezachwianej wiary, że to, co robisz, jest słuszne. Nie z powodu tego, co inni ludzie mogą o tobie pomyśleć, nie z powodu ludzi, których możesz spotkać w konsekwencji, ale tylko z powodu siebie. To wymaga wszystkiego, co możesz dać ze swoich zasobów. Ale to nie wymaga supermocy. Słyszałem, jak sapiesz, prawda? Ale to prawda.

O tych supermocach: Trudno nawet mówić o czymś tak niejasno zdefiniowanym i innym dla każdej osoby, ale jeśli ten termin oznacza dla ciebie bycie bohaterem kobiet, prowadzenie życia playboya, chodzenie przez życie bez niepokoju i zmartwień czymkolwiek lub nie przejmuj się niczym, to muszę ci powiedzieć, że ich nie posiadam i nigdy nie miałem. Ale jeśli zdefiniujesz je jako cechę polegającą na wytrwałości, gdy robi się ciężko, niepoddawaniu się, gdy jesteś w dołku, odczuwaniu radości i uniesienia, gdy porównujesz się teraz ze swoim dawnym sobą, to doświadczyłem tego i nadal to robię.

Czy jestem więc szczęśliwy, że w końcu dotarłem do Freaking Moon? Tak. Ale czy jestem też uszczęśliwiony, uszczęśliwiony, ekstatyczny? Nie dlaczego? Ponieważ większość ekstazy i radości pochłonęła przede wszystkim budowa tej rakiety. Gdyby cały czas było łatwo, teraz nawet nie miałabym ochoty o tym pisać – to właśnie trudy najbardziej pamiętam i najbardziej mnie ukształtowały. Ale możesz powiedzieć: „A co z „Jeden krok dla człowieka, jeden wielki skok dla ludzkości””? Cóż, dla mnie to raczej jeden krok dla człowieka, potem znowu jeden krok, potem następny… Bo widzisz, ja tak naprawdę nie widzę bezpośredniej linii mety tej podróży, po prostu widzę kamienie milowe na całej drodze, to trzeba pokonać jeden po drugim. Tak naprawdę każdego dnia jest jeden mały kamień milowy, często jest ich też kilka, ale przez większość czasu jesteśmy zbyt zajęci pędzeniem i widzimy je w szczegółach tylko wtedy, gdy nasz samochód się psuje i podróż staje się naprawdę ciężka, kiedy musimy iść, idąc krok po kroku.

Patrzenie w górę, patrzenie wstecz, patrzenie przed siebie

Ale możesz powiedzieć, że widzę Dziwny Księżyc i jest tak daleko, że nigdy go nie dosięgnę! Cóż, na pewno jest daleko, ale pamiętaj, dlatego przede wszystkim patrzysz na to. Ale jeśli jego odległość cię przytłacza, to mam ci do powiedzenia jedno: nie patrz w górę! Poważnie, wyznacz sobie natychmiastowe cele, które możesz osiągnąć, idź krok po kroku, a zanim się zorientujesz, znajdziesz się na Freaking Moon.

Kiedy patrzę wstecz na ziemię, tę bladoniebieską kropkę, widzę okazję. To miejsce, w którym teraz stoję, Freaking Moon, jest miejscem, w którym tylko nieliczni stąpają (a przynajmniej tak mówią) i dobrze jest podążać ich śladami. Ale nadszedł czas, aby stworzyć własne ślady, z powrotem na ziemi. A kto wie, może wybiorę się też dalej, ku nieznanym możliwościom, które czekają na mnie wśród zewnętrznych planet i gwiazd…

Gdziekolwiek to jest, nie mogę się doczekać, żeby cię tam zobaczyć!