Wiek 34 - obudziłem się z bardzo długiego snu

Age.36.lkjh_.jpg

Dziewiętnaście lat temu po raz pierwszy zacząłem omijać kręte spirale samookaleczeń PMO, chętnego więźnia w kajdany uzależnienia. To z tej klatki straciłem dziewictwo, przeżyłem trzy długotrwałe związki, dojrzałem seksualnie i rozwinąłem moją osobowość dorosłych. Nigdy nie znałem się jako dorosły w kontekście wolnym od PMO.

I nigdy tego nie zrobię. Nie mogę obliczyć szkody, jaką PMO wyrządziło mojemu mózgowi, mojemu ciału, a szczególnie mojej osobowości. Co by było, gdybym zrobił inaczej? Kim byłbym dzisiaj? To są pytania, na które nigdy nie będę miał odpowiedzi, ani nie życzę sobie tego. Liczy się teraz to, co robię ze swojego życia.

W poprzednich postach wspomniałem, że w zeszłym roku miałem bardzo paskudne rozstanie w wyniku kryzysu, który ostatecznie wynikał z mojego uzależnienia od PMO. Powstrzymam się od wchodzenia w bardziej intymne szczegóły, ale ból tego zerwania i świadomość, jak wielką rolę odegrało w nim moje uzależnienie, sprawiły, że w końcu powiedziałem „dość”.

To był lipiec 2016 r. Nawet po tak wielu przeżyciu zajęło mi kolejny rok i 4 miesiące, zanim to zrobiłem. A teraz, po raz pierwszy od rozpoczęcia PMO 19 lat temu, przez 90 dni nie było żadnej aktywności seksualnej. Unikałem nawet normalnego seksu w tym okresie, ponieważ (a) efekt chasera był zbyt dużym ryzykiem i (b) nie jest mi łatwo uderzyć w dziewczyny.

Teraz czuję się gotowy.

Nie mam żadnych supermocy. Nie jestem magnesem seksualnym. Nie jestem towarzyskim motylem. Nie nabrałem masy.

To, co mam, to stabilność. Struktura. Zbudowałem ogromną siłę woli i emocjonalną siłę, która zastąpiła trzy dekady zwątpienia i zmienności. Udowodniłem sobie, że potrafię podjąć się najtrudniejszych zadań i zdać je śpiewająco. Dowiedziałem się, że wyzwania, które na pierwszy rzut oka wydają się nie do pokonania, stopniowo zmniejszają się i stają się mniej przerażające, gdy kładziemy stopy na ziemi, trzymamy głowę w górze i patrzymy im w oczy.

W ciągu ostatnich trzech miesięcy zbudowałem więcej niż w całym moim życiu. Urosłem psychicznie i emocjonalnie bardziej, niż kiedykolwiek myślałem, że to możliwe. Zrozumiałem, że czasami porażka jest nieunikniona, ale poddanie się jest wyborem.

18 miesięcy temu zameldowałem się w hotelu, bo właśnie opuściłem mieszkanie mojej byłej dziewczyny ze łzami w oczach i nie miałem siły na godzinną jazdę autobusem do domu. Obudziłem się szlochając i waląc pięściami w łóżko i krzycząc, że „wchodzę tylko ludziom w drogę, nikt mnie nie chce”. Patrzę w okno i przez chwilę prawie rozważałem prosty skok, który wyrwałby mnie z mojej niedoli i oszczędził wszystkim innym ciężaru posiadania mnie w pobliżu. Nie przychodzi mi do głowy moment w moim życiu, kiedy byłbym kiedykolwiek w tak ciemnym miejscu.

Teraz wszystko wydaje się odległe. Byłem przyzwyczajony do porażki. Byłem przyzwyczajony do odrzucenia. ja ustaw się na porażkę przy każdej próbie ponieważ mój mózg nie mógł zrozumieć pojęcia sukcesu. Wszystko, co miałem, to sabotaż, wymówki, wściekłość i wstręt do samego siebie. ja urażony ja sam jestem w tak wspaniałym związku i nieświadomie zrobiłem wszystko, co mogłem, aby to się nie udało.

Dzisiaj się obudziłem i napisałem do mojego byłego. Nazywam ją swoją byłą ze względu na kontekst, ale jesteśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Przekroczyliśmy naszą wzajemną niechęć i wybaczyliśmy sobie nasze błędy. Powiedziałem jej o tych 90 dniach, nie dlatego, że chcę ją odzyskać czy coś, ale po prostu dlatego, że ma prawo wiedzieć, że zrobiłem pierwszy krok, aby naprawić szkody, które wyrządziłem. Życzę jej wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że znajdzie kogoś, kto sprawi, że poczuje się tak piękna jak ona. Mam nadzieję, że ktoś ją naprawdę uszczęśliwi.

Jeśli chodzi o siebie, będę codziennie przypominać sobie o moich celach. Nadal będę sobie powtarzać, że jestem zdolny do wielu, wielu wspaniałych rzeczy i dopóki rozumiem, że jestem godzien szczęśliwego, satysfakcjonującego życia w zdrowych przyjaźniach i związkach. Wielkość nie leży na szczycie wysokiej góry czekającej na odkrycie. Wielkość tkwi w każdym naszym kroku. Wielkość tkwi w każdym słowie, które wypowiadamy lub nie chcemy. Wielkość tkwi w każdej myśli, której słuchamy, iw każdej myśli, którą odrzucamy. Co więcej, wielkość przychodzi, gdy akceptujemy wielkość jako normalną. „Niezależnie od tego, czy myślisz, że odniesiesz sukces, czy nie, prawdopodobnie masz rację”. To nigdy nie miało dla mnie głębszego znaczenia niż dzisiaj.

Dziękuję wam wszystkim za słowa wsparcia, za pomoc w utrzymaniu tej wspaniałej wspólnoty i za przyjęcie każdego z nas, który przychodzi tutaj w desperacji i bólu. Powstaniemy ponownie. Zniszczymy tę epidemię, jeden po drugim. Odzyskamy nasze prawdziwe ja i znormalizujemy wielkość.

link - Raport 90-day: Normalizacja wielkości

By busdriverbuddha1


WCZEŚNIEJSZY POST

Kiedy się jutro obudzę, zakończę 90 dni całkowitej abstynencji seksualnej. Pierwszy miesiąc z okropnymi zachciankami i pragnieniami wydaje się być jak całe życie. Chyba już nie pamiętam, jak to było żyć w tej mgle mózgowej i stanie psychicznego i emocjonalnego zamętu. Nie chcę też do tego wracać.

Czuję się, jakbym obudził się z bardzo długiego snu.

Czuję, że nie ma wyzwania, którego nie mógłbym podjąć.

Idę teraz do moich przyjaciół, zjemy lunch i po kolei obejrzymy Rogue One i Epizod IV. Nie mogłem wymyślić lepszego sposobu na świętowanie.

Jutro to początek nowego życia.

Mam 34 lata. Uzależnienie od PMO stworzyło dla mnie wiele problemów, w szczególności zrujnując mój poprzedni długoterminowy związek. Walczę z tym już od jakiegoś czasu, ale dopiero po ostatnim zerwaniu zacząłem brać to na poważnie.

Mam ADHD i jest to uwarunkowane genetycznie, więc objawy są takie same. Poza tym zauważyłem, że jestem stabilniejszy emocjonalnie i pewniejszy siebie.

Inne pozytywne zmiany są wolniejsze, ale udało mi się utrzymać stałe tempo.

Dzięki za link. To prawie na czym stoję. Uważam się za uzależnionego i nie mam luksusu ponownego oddawania się jakiejkolwiek pornografii lub masturbacji.

LINK - Ostatni odcinek: dzień 90

By busdriverbuddha1