(L) Czy Web Driving Us Mad? (2012)

Nowe badania nad negatywnymi skutkami sieci.

Tweety, teksty, e-maile, posty. Nowe badania mówią, że Internet może uczynić nas samotnymi i przygnębionymi - a może nawet stworzyć bardziej skrajne formy chorób psychicznych, donosi Tony Dokoupil.

 Tony Dokoupil | Lipiec 9, 2012 1: 00 AM EDT

Zanim uruchomił najbardziej wirusowe wideo w historii Internetu, Jason Russell był serdeczną obecnością w sieci. Jego konto na YouTube było martwe, a jego strony na Facebooku i Twitterze były drobnymi obrazkami dzieci i aktualizacjami w domu i ogrodzie. Sieć nie została stworzona „po to, by śledzić, jak ludzie nas lubią”, pomyślał, a kiedy jego własne nawyki technologiczne sprawiły, że poczuł się „geniuszem, uzależnionym lub megalomanem”, odłączał się na kilka dni, wierząc, jako humorysta Andy Borowitz umieścił to w tweecie, który Russell oznaczył jako ulubiony, „ważne jest, aby wyłączyć nasze komputery i robić rzeczy w prawdziwym świecie”.

Ale w marcu Russell starał się wyłączyć wszystko. Przekazał link do „Kony 2012”, jego głęboko osobistego dokumentu internetowego o afrykańskim wodzu Josephie Kony. Chodziło o wykorzystanie mediów społecznościowych, aby uczynić Kony'ego sławnym jako pierwszy krok do powstrzymania jego zbrodni. Wydawało się, że działa: film przeleciał przez cyberprzestrzeń, osiągając ponad milion wyświetleń 70 w mniej niż tydzień. Ale coś się stało z Russellem w tym procesie. Te same narzędzia cyfrowe, które wspierały jego misję, zdawały się rozrywać jego psychikę, narażając go na ciągłe kudoty i krytykę oraz kończąc relację na wyciągnięcie ręki z nowymi mediami.

Spał dwie godziny w ciągu pierwszych czterech dni, tworząc wir dziwnych aktualizacji Twittera. Wysłał link do „I Met the Walrus”, krótkiego animowanego wywiadu z Johnem Lennonem, wzywając zwolenników do „rozpoczęcia treningu umysłu”. Wysłał zdjęcie swojego tatuażu TIMSHEL, biblijnego słowa o wyborze człowieka między dobrem a złem . W pewnym momencie przesłał i skomentował cyfrowe zdjęcie wiadomości tekstowej od matki. Na innym porównywał swoje życie do filmu „Incepcja”, „sen we śnie”.

Ósmego dnia jego dziwnego wiru 21st-wieku wysłał ostatni ćwierkanie - cytat Martina Luthera Kinga Jr .: „Jeśli nie możesz latać, to biegnij, jeśli nie możesz biegać, a potem chodź, jeśli nie możesz chodzić, potem pełzać, ale cokolwiek robisz, musisz iść naprzód ”- i wrócił do prawdziwego świata. Zdjął ubranie i poszedł na róg ruchliwego skrzyżowania w pobliżu swojego domu w San Diego, gdzie wielokrotnie uderzał betonem o obie dłonie i głośno mówił o diable. To też stało się filmem wirusowym.

Później Russella zdiagnozowano „reaktywną psychozę”, formę tymczasowego szaleństwa. Nie miało to nic wspólnego z narkotykami ani alkoholem, jego żona, Danica, podkreśliła w blogu i wszystko, co miało związek z maszyną, która utrzymywała Russella w łączności, nawet gdy się rozpadał. „Choć dla nas nowe”, kontynuowała Danica, „lekarze twierdzą, że jest to powszechne doświadczenie”, przyznając Russellowi „nagłe przejście od względnej anonimowości do uwagi na całym świecie - zarówno rave, jak i ośmieszenie”. Ponad cztery miesiące później Jason jest poza szpitalem , mówi jego firma, ale wciąż jest w fazie zdrowienia. Jego żona miała „miesiąc ciszy” na Twitterze. Konta mediów społecznościowych Jasona pozostają ciemne.

Tony Dokoupil na temat wpływu sieci na zdrowie psychiczne.

Pytania o szkodliwy wpływ Internetu na umysł są co najmniej tak stare, jak hiperłącza. Ale nawet wśród sceptyków internetowych pomysł, że nowa technologia może wpływać na to, jak myślimy i czujemy - nie mówiąc już o przyczynianiu się do wielkiego amerykańskiego rozpadu - był uważany za głupie i naiwne, jak machanie laską w świetle elektrycznym lub obwinianie telewizora za dzieci w te dni. Zamiast tego Internet był postrzegany jako kolejne medium, system dostarczania, a nie diaboliczna maszyna. Sprawiło to, że ludzie byli szczęśliwsi i bardziej produktywni. A gdzie był dowód na to inaczej?

Teraz jednak dowód zaczyna się kumulować. Pojawiają się pierwsze dobre, recenzowane badania, a obraz jest znacznie bardziej mroczny, niż pozwalały na to trąbkowe wybuchy utopijnych sieci. Obecna inkarnacja Internetu - przenośna, społeczna, przyspieszona i wszechobecna - może sprawić, że będziemy nie tylko głupsi czy samotniejsi, ale bardziej przygnębieni i niespokojni, skłonni do zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych i deficytu uwagi, nawet całkowicie psychotyczni. Nasze zdigitalizowane umysły potrafią skanować podobnie jak narkomani, a normalni ludzie rozpadają się w smutny i pozornie nowy sposób.

Więcej od bestii

• Wyłącznie: Tom Cruise's Year the Seminary

Latem 1996 siedmiu młodych naukowców z MIT zatarło linie między człowiekiem a komputerem, żyjąc jednocześnie w światach fizycznych i wirtualnych. Nosili klawiatury w kieszeniach, nadajniki radiowe w plecakach i ekran z klipsami przed oczami. Nazywali się „cyborgami” - i byli dziwakami. Ale, jak zauważa Sherry Turkle, psycholog z MIT, „wszyscy jesteśmy teraz cyborgami”. To życie ciągłego połączenia wydaje się normalne, ale to nie to samo, co mówienie, że jest zdrowe lub zrównoważone, jak technologia - parafrazowanie stara linia dotycząca alkoholu - staje się przyczyną i rozwiązaniem wszystkich problemów życiowych.

W okresie krótszym niż jedno dzieciństwo Amerykanie połączyli się ze swoimi maszynami, wpatrując się w ekran przez co najmniej osiem godzin dziennie, więcej czasu niż spędzamy na jakiejkolwiek innej aktywności, w tym spaniu. Nastolatki dopasowują około siedmiu godzin czasu na ekranie do przeciętnego dnia szkolnego; 11, jeśli liczysz czas spędzony na wielozadaniowości na kilku urządzeniach. Kiedy prezydent Obama ostatnio ubiegał się o urząd, iPhone nie został jeszcze uruchomiony. Teraz smartfony przewyższają stare modele w Ameryce, a ponad jedna trzecia użytkowników korzysta z Internetu przed wstaniem z łóżka.

Tymczasem SMS-y stały się mrugające: przeciętna osoba, niezależnie od wieku, wysyła lub odbiera informacje o tekstach 400 miesięcznie, czterokrotnie więcej niż numer 2007. Przeciętny nastolatek przetwarza zdumiewające teksty 3,700 miesięcznie, podwajając liczbę 2007. Ponad dwie trzecie tych normalnych, codziennych cyborgów, w tym ja, donosi, że ich telefon wibruje, gdy w rzeczywistości nic się nie dzieje. Naukowcy nazywają to „syndromem wibracji fantomowej”.

Zdjęcie Ilustracja autorstwa Justina Metza

W sumie cyfrowe zmiany ostatnich pięciu lat przywodzą na myśl konia, który wyskoczył spod jego jeźdźca, ciągnąc za osobę, która kiedyś trzymała wodze. Nikt nie kłóci się o jakąś przyszłość Amiszów. Jednak badania pokazują, że Internet nie jest „tylko” innym systemem dostarczania. Tworzy zupełnie nowe środowisko mentalne, cyfrowy stan natury, w którym ludzki umysł staje się wirującym panelem instrumentów, a niewielu ludzi przetrwa bez szwanku.

„Jest to kwestia równie ważna i bezprecedensowa jak zmiany klimatyczne”, mówi Susan Greenfield, profesor farmakologii na Uniwersytecie Oksfordzkim, która pracuje nad książką o tym, jak kultura cyfrowa przywraca nas do pracy - a nie na lepsze. „Moglibyśmy stworzyć najwspanialszy świat dla naszych dzieci, ale to się nie wydarzy, jeśli zaprzeczymy, a ludzie śpią w tych technologiach i skończą zombie o szklistych oczach”.

Czy Internet czyni nas szalonymi? Nie sama technologia ani treść, nie. Jednak przegląd wyników Newsweeka z kilkunastu krajów znajduje odpowiedzi wskazujące w podobnym kierunku. Peter Whybrow, dyrektor Semel Institute for Neuroscience and Human Behaviour w UCLA, twierdzi, że „komputer jest jak elektroniczna kokaina”, napędzając cykle manii, po których następują depresyjne rozciągnięcia. Internet „prowadzi do zachowań, które ludzie są świadomi, nie leży w ich najlepszym interesie i sprawia, że ​​są niespokojni i sprawiają, że działają kompulsywnie”, mówi Nicholas Carr, którego książka „Płytki”, o wpływie sieci na funkcje poznawcze, została nominowana do Pulitzera Nagroda. „Wspiera nasze obsesje, uzależnienie i reakcje na stres” - dodaje Larry Rosen, kalifornijski psycholog, który od dziesięcioleci bada efekt sieci. To „zachęca - a nawet promuje - szaleństwo”.

Obawa, że ​​Internet i technologia mobilna przyczyniają się do uzależnienia - nie wspominając o często powiązanych zaburzeniach ADHD i OCD - utrzymuje się od dziesięcioleci, ale przez większość tego czasu przeważali naiwniacy, często pucklyly. "Co dalej? Microwave abuse and Chapstick addiction? ”Napisał recenzent dla jednego z wiodących czasopism psychiatrycznych, odrzucając krajowe badanie problematycznego korzystania z Internetu w 2006. Podręcznik diagnostyczny i statystyczny zaburzeń psychicznych nigdy nie zawierał kategorii interakcji maszyna-człowiek.

Więcej od bestii

• Ostrze wojny klasowej Mitta Romneya

Ale ten widok nagle wychodzi na zewnątrz. Gdy nowy DSM zostanie wydany w przyszłym roku, Internet Addiction Disorder zostanie włączony po raz pierwszy, choć w dodatku oznaczonym jako „dalsze badania”. Chiny, Tajwan i Korea niedawno zaakceptowały diagnozę i zaczęły traktować problematyczne korzystanie z Internetu jako poważny krajowy kryzys zdrowotny. W tych krajach, w których dziesiątki milionów ludzi (a nawet 30 procent nastolatków) uważa się za uzależnionych od Internetu, głównie w grach, wirtualnej rzeczywistości i mediach społecznościowych, historia jest sensacyjną wiadomością na pierwszej stronie. Jedna młoda para zaniedbała swoje dziecko na śmierć, karmiąc online wirtualne dziecko. Młody mężczyzna śmiertelnie zabił swoją matkę za sugestię, że wylogował się (a następnie użył jej karty kredytowej, by zebrać więcej godzin). Co najmniej użytkownicy 10 ultra-Web, obsługiwani przez dostawcę makaronu jednym kliknięciem, zmarli z powodu zbyt długich skrzepów krwi.

Teraz rząd koreański finansuje ośrodki leczenia i koordynuje późne zamykanie sieci dla młodych ludzi. Tymczasem Chiny rozpoczęły krucjatę matek dla bezpiecznych nawyków internetowych, zwracając się ku temu podejściu po tym, jak okazało się, że niektórzy lekarze stosują wstrząsy elektryczne i ciężkie pobicia w leczeniu uzależnionych od Internetu nastolatków.

„W tym medium jest po prostu coś uzależniającego” - mówi Elias Aboujaoude, psychiatra ze Stanford University School of Medicine, gdzie kieruje Kliniką Zaburzeń Obsesyjno-Kompulsywnych i Kliniką Zaburzeń Kontroli Impulsów. „Widziałem wielu pacjentów, którzy nie mają w przeszłości uzależniających zachowań - ani żadnego rodzaju nadużywania substancji - uzależniają się przez Internet i inne technologie”.

Jego badanie 2006 na temat problematycznych nawyków internetowych (ten, który został odrzucony na wpół) zostało opublikowane później, stanowiąc podstawę dla jego najnowszej książki Virtually You, o wpływie, jakiego można oczekiwać od nieodpartego uroku sieci. Nawet wśród demografów użytkowników telefonów stacjonarnych w średnim wieku - przeciętny respondent był w swoich 40ach, biały i zarabiał ponad $ 50,000 rocznie - Aboujaoude odkrył, że więcej niż co ósmy wykazywał co najmniej jeden znak niezdrowego przywiązania do sieci . Najnowsze ankiety, w których rekrutuje się osoby już online, znalazły amerykańskie liczby na równi z tymi w Azji.

Mózgi uzależnionych od Internetu skanują bardzo podobnie jak mózgi uzależnionych od narkotyków i alkoholu. (Mariette Carstens / Hollandse Hoogte-Redux)

Następnie odbył się eksperyment „Unplugged” na Uniwersytecie Maryland w 2010, który poprosił studentów 200 o rezygnację z całych technologii internetowych i mobilnych na jeden dzień i prowadzenie dziennika ich uczuć. „Wyraźnie jestem uzależniony, a uzależnienie jest mdłe” - relacjonuje jeden ze studentów. „Media to mój narkotyk”, napisał inny. Co najmniej dwie inne szkoły nie były nawet w stanie przeprowadzić takiego eksperymentu z braku uczestników. „Większość studentów nie tylko nie chce, ale nie jest w stanie funkcjonować bez powiązań medialnych ze światem” - podsumowuje University of Maryland.

W tym samym roku dwóch psychiatrów z Tajwanu trafiło na pierwsze strony gazet z myślą o zaburzeniu uzależnienia od iPhone'a. Udokumentowali dwa przypadki z własnych praktyk: jeden dotyczył chłopca z liceum, który trafił do azylu po tym, jak jego używanie iPhone'a osiągnęło 24 godziny dziennie. Drugi prezentował sprzedawczynię sprzed 31, która korzystała z telefonu podczas jazdy. Oba przypadki mogły zostać wyśmiane, gdyby nie wydane w tym samym czasie przez 200 badanie Stanforda dotyczące nawyków iPhone'a. Okazało się, że jeden z użytkowników 10 czuje się „w pełni uzależniony” od swojego telefonu. Wszystkie procenty z wyjątkiem 6 przyznały pewien poziom przymusu, podczas gdy procent 3 nie pozwoli nikomu innemu dotknąć ich telefonów.

W ciągu dwóch lat od tego czasu obawy o patologiczną kleistość Internetu tylko się nasiliły. W kwietniu lekarze powiedzieli „The Times of India” o anegdotycznej poprawie „uzależnienia od Facebooka”. Najnowsze informacje o amerykańskiej obsesji na punkcie sieci znajdują się w nowej książce Larry'ego Rosen'a, iDisorder, która, mimo histerycznego tytułu, pojawia się wraz z improwizacją świata największy wydawca akademicki. Jego zespół przeprowadził ankietę wśród ludzi 750, grupy nastolatków i dorosłych, którzy reprezentowali spis ludności w Południowej Kalifornii, szczegółowo opisując ich zwyczaje techniczne, ich odczucia na temat tych nawyków oraz ich wyniki w serii standardowych testów zaburzeń psychicznych. Odkrył, że większość respondentów, z wyjątkiem osób powyżej wieku 50, sprawdza wiadomości tekstowe, pocztę elektroniczną lub ich sieć społecznościową „cały czas” lub „każda minuta 15”. Bardziej niepokojące jest to, że odkrył również, że ci, którzy spędzili więcej czasu Internet miał więcej „kompulsywnych cech osobowości”.

Być może nie jest to tak zaskakujące: ci, którzy chcą najwięcej czasu w Internecie, czują się zmuszeni go zdobyć. Ale tak naprawdę ci użytkownicy nie chcą być tak połączeni. To nie jest całkiem wolny wybór, który napędza większość młodych pracowników korporacyjnych (45 i poniżej), aby trzymali swoje BlackBerry w sypialni w zasięgu ręki, według badania 2011; lub wolny wybór, według innego badania 2011, które sprawia, że ​​80 procent urlopowiczów zabiera ze sobą laptopy lub smartfony, aby mogli zameldować się podczas pracy poza domem; lub wolny wybór, który powoduje, że użytkownicy smartfonów sprawdzają swoje telefony przed snem, w środku nocy, jeśli się poruszają, iw ciągu kilku minut od przebudzenia.

Więcej od bestii

• Octomom: Nie jestem creepem!

Wydaje się, że wybieramy korzystanie z tej technologii, ale w rzeczywistości jesteśmy do niej wciągani potencjałem krótkoterminowych nagród. Każdy ping może być społeczną, seksualną lub zawodową okazją, a my dostajemy mini-nagrodę, tryskającą dopaminę, za odpowiedź na dzwonek. „Te nagrody służą jako wstrząsy energii, które ładują silnik napędowy, podobnie jak frisson, który gracz otrzymuje, gdy nowa karta trafia do stołu”, powiedziała badaczowi medialnemu MIT, Judith Donath. „Łącznie efekt jest silny i trudno mu się oprzeć”.

Niedawno stało się możliwe obserwowanie tego rodzaju korzystania z Internetu przez przekręcenie mózgu. W 2008 Gary Small, szef Centrum Badań nad Pamięciami i Starzeniem UCLA, jako pierwszy dokumentował zmiany w mózgu w wyniku nawet umiarkowanego korzystania z Internetu. Zebrał ludzi z 24, połowa z nich doświadczyła użytkowników sieci, z czego połowa to nowicjusze, i przekazał je każdemu przez skaner mózgu. Różnica była uderzająca, ponieważ użytkownicy sieci wyświetlają zasadniczo zmienione kory przedczołowe. Ale prawdziwa niespodzianka była następna. Nowicjusze wyjechali na tydzień i zostali poproszeni o spędzenie w sumie pięciu godzin w Internecie, a następnie powrót do kolejnego skanowania. „Naiwni badani już przebudowali swoje mózgi”, napisał później, zastanawiając się mrocznie, co może się stać, gdy spędzamy więcej czasu w Internecie.

Okazuje się, że mózgi uzależnionych od Internetu wyglądają jak mózgi uzależnionych od narkotyków i alkoholu. W badaniu opublikowanym w styczniu chińscy naukowcy odkryli „nienormalną istotę białą” - zasadniczo dodatkowe komórki nerwowe zbudowane dla prędkości - w obszarach naładowanych uwagą, kontrolą i funkcją wykonawczą. Równoległe badania wykazały podobne zmiany w mózgach uzależnionych od gier wideo. Oba badania są następstwem innych chińskich wyników, które łączą uzależnienie od Internetu z „nieprawidłowościami strukturalnymi w istocie szarej”, a mianowicie kurczeniem się 10 do procentu 20 w obszarze mózgu odpowiedzialnym za przetwarzanie mowy, pamięci, kontroli motorycznej, emocji, informacje zmysłowe i inne. Co gorsza, kurczenie się nigdy nie ustało: im więcej czasu w Internecie, tym bardziej mózg wykazywał oznaki „atrofii”.

Podczas gdy skany mózgu nie ujawniają, co było pierwsze, nadużycia lub zmiany mózgu, wielu klinicystów czuje, że ich własne obserwacje zostały potwierdzone. „Nie ma wątpliwości, że stajemy się bardziej impulsywni”, mówi Aboujaoude Stanforda, a jednym z powodów jest wykorzystanie technologii. Wskazuje on na wzrost diagnozy OCD i ADHD, która w ostatnim dziesięcioleciu wzrosła o 66 procent. „Istnieje przyczyna i skutek”.

I nie oszukuj się: przepaść między „uzależnionym od Internetu” a Johnem Q. Publiczność jest nieistotna. Jedną z pierwszych flag uzależnienia było wydawanie więcej niż 38 godzin w tygodniu online. Zgodnie z tą definicją wszyscy jesteśmy teraz uzależnieni, wielu z nas do środy po południu, we wtorek, jeśli jest to pracowity tydzień. Aktualne testy na uzależnienie od Internetu są jakościowe, rzucają niewygodną sieć, w tym osoby, które przyznają, że tak, są niespokojne, skryte lub zaabsorbowane siecią, i że wielokrotnie podejmowały nieudane wysiłki w celu ograniczenia. Ale jeśli jest to niezdrowe, jasne jest, że wielu Amerykanów nie chce być zdrowym.

Podobnie jak uzależnienie, cyfrowe połączenie z depresją i niepokojem było niegdyś śmiesznym stwierdzeniem. Badanie 1998 Carnegie Mellon wykazało, że korzystanie z Internetu w ciągu dwóch lat wiązało się z niebieskimi nastrojami, samotnością i utratą prawdziwych przyjaciół. Ale wszystkie tematy żyły w Pittsburghu, szydzili krytycy. Poza tym sieć może nie przynieść ci rosołu, ale oznacza koniec samotności, globalną wioskę przyjaciół i przyjaciół, których jeszcze nie spotkałeś. Rzeczywiście, gdy Carnegie Mellon kilka lat później wrócił z mieszkańcami Steel City, byli szczęśliwsi niż kiedykolwiek.

Ale czarna wrona jest z powrotem na drucie. W ciągu ostatnich pięciu lat liczne badania zduplikowały oryginalne odkrycia Carnegie Mellon i rozszerzyły je, pokazując, że im bardziej osoba przebywa w globalnej wiosce, tym gorzej się czują. Korzystanie z Internetu często wypiera sen, ćwiczenia i wymiany twarzą w twarz, z których wszystkie mogą nawet zdenerwować najsubtelniejszą duszę. Ale wpływ cyfrowy może trwać nie tylko przez dzień czy tydzień, ale przez lata. Niedawne amerykańskie badanie oparte na danych dotyczących korzystania z Internetu przez młodzież w 1990 wykazało związek między czasem online a zaburzeniami nastroju w młodym wieku dorosłym. Chińscy badacze podobnie stwierdzili „bezpośredni efekt” między intensywnym korzystaniem z sieci a rozwojem pełnowymiarowej depresji, podczas gdy uczeni z Case Western Reserve University skorelowali ciężkie pisanie tekstów i używanie mediów społecznościowych ze stresem, depresją i myślami samobójczymi.

W odpowiedzi na tę pracę artykuł w czasopiśmie Pediatrics odnotował wzrost „nowego zjawiska zwanego„ depresją na Facebooku ”?” I wyjaśnił, że „intensywność świata online może wywołać depresję”. Według opublikowanego raportu lekarze przez Amerykańską Akademię Pediatrii, powinny pracować nad cyfrowymi pytaniami na temat każdego corocznego badania.

Rosen, autor iDisorder, wskazuje na przeważającą liczbę badań pokazujących „powiązanie między korzystaniem z Internetu, komunikatorami, pocztą elektroniczną, czatowaniem i depresją wśród młodzieży”, a także „silnymi związkami między grami wideo a depresją”. problem wydaje się być zarówno jakościowy, jak i ilościowy: złe doświadczenia interpersonalne - tak powszechne w Internecie - mogą prowadzić do tych potencjalnych spirali rozpaczy. W swojej książce Alone Together, psycholog MIT, Sherry Turkle, przeprowadziła więcej wywiadów z ludźmi z 450, z których większość była nastolatkami i 20-ami, o ich życiu online. I chociaż jest autorką dwóch wcześniejszych książek o technologicznym pozytywnym charakterze, a raz zdobiła okładkę magazynu Wired, ujawnia teraz smutny, zestresowany świat ludzi pokrytych pyłem Dorito i uwikłanych w dystopijny związek ze swoimi maszynami.

Ludzie mówią jej, że ich telefony i laptopy są „miejscem nadziei” w ich życiu, „miejscem, z którego pochodzi słodycz”. Dzieci opisują, że matki i ojcowie są niedostępni w głęboki sposób, obecni, a jednak wcale ich tam nie ma. „Matki karmią piersią i karmią swoje niemowlęta butelkami, tak jak piszą”, powiedziała w zeszłym roku Amerykańskiemu Towarzystwu Psychologicznemu. „Matka napięta za pomocą wiadomości tekstowych będzie doświadczana przez dziecko jako napięta. I to dziecko jest podatne na interpretowanie tego napięcia jako pochodzącego z relacji z matką. To jest coś, co należy uważnie obserwować. ”Dodała:„ Technologia może sprawić, że zapomnimy o ważnych rzeczach, które wiemy o życiu ”.

To odparowanie prawdziwej jaźni nastąpiło również wśród dzieci z liceum i college'u, z którymi przeprowadzała wywiady. Walczyli z tożsamością cyfrową w czasach, gdy rzeczywista tożsamość ulega zmianie. „To, czego nauczyłem się w szkole średniej”, powiedział dziecku o imieniu Stan, Turkle, „to profile, profile, profile; jak zrobić ze mnie. ”To zawrotna krzywa uczenia się, życie żyło całkowicie publicznie dzięki włączonej kamerze internetowej, każdy błąd zarejestrowany i udostępniony, wyśmiewany, aż pojawi się coś bardziej kpiącego. „Jak długo muszę to robić?” Westchnął inny nastolatek, przygotowując się do odpowiedzi na nowe wiadomości 100 na swoim telefonie.

W ubiegłym roku, kiedy MTV przeprowadziło ankietę wśród swoich 13-owych widzów, którzy od lat są na 30, na temat ich nawyków internetowych, większość z nich czuła się „zdefiniowana” przez to, co umieściła w Internecie, „wyczerpana” przez to, że zawsze musiała ją umieszczać i całkowicie nie móc z dala od strachu przed brakiem. „FOMO”, nazwała to sieć. „Widziałem najlepsze umysły mojego pokolenia zniszczone przez szaleństwo, głodujący histerycznie nago”, rozpoczyna się wiersz Allena Ginsberga Howl, beatyfikator, który otwiera się, gdy ludzie „wloką się” o świcie, szukając „gniewnej poprawki” heroiny. Nietrudno wyobrazić sobie dziś alternatywne obrazy.

Najnowsze badanie Net-and-Depression może być najsmutniejsze ze wszystkich. Za zgodą badanych, Missouri State University śledził w czasie rzeczywistym nawyki internetowe dzieci 216, z których procent 30 wykazywał oznaki depresji. Wyniki opublikowane w zeszłym miesiącu wykazały, że dzieci z depresją były najbardziej intensywnymi użytkownikami Internetu, przeżywając więcej godzin e-maili, czatów, gier wideo i udostępniania plików. Otwierali, zamykali i przełączali okna przeglądarki częściej, szukając, wyobrażając sobie, i nie znajdując tego, co chcieli znaleźć.

Każdy z nich brzmi jak Doug, środkowo-zachodni student, który utrzymywał cztery awatary, utrzymując każdy wirtualny świat otwarty na swoim komputerze, wraz z pracą szkolną, e-mailem i ulubionymi grami wideo. Powiedział Turkle'owi, że jego prawdziwe życie to „tylko kolejne okno” - i „zwykle nie jest moim najlepszym”. ona się zastanawia. To najstraszniejsza linia pytań ze wszystkich.

Niedawno naukowcy zaczęli sugerować, że nasz zdigitalizowany świat może wspierać nawet bardziej ekstremalne formy chorób psychicznych. Na Uniwersytecie Stanforda dr Aboujaoude bada, czy niektóre cyfrowe ja należy zaliczyć do uzasadnionych, patologicznych „odmian”, takich jak alter ego udokumentowane w przypadkach zaburzeń osobowości wielorakiej (obecnie nazywanych w DSM dysocjacyjnym zaburzeniem tożsamości). Aby przetestować swój pomysł, dał jednemu ze swoich pacjentów, Richardowi, łagodnie wychowanemu kierownikowi działu kadr z bezwzględnym nałogiem pokera internetowego, oficjalny test na wielokrotne zaburzenia osobowości. Rezultat był zaskakujący. Otrzymał wynik na poziomie pacjenta zero. „Równie dobrze mógłbym… administrować kwestionariuszem Sybil Dorsett!” Aboujaoude pisze.

Bracia Gold - Joel, psychiatra z New York University i Ian, filozof i psychiatra z McGill University - badają potencjał technologii do zerwania więzi ludzi z rzeczywistością, podsycając halucynacje, urojenia i prawdziwą psychozę, jak to się wydawało w przypadku Jasona Russella, filmowca stojącego za „Kony 2012”. Chodzi o to, że życie w Internecie jest podobne do życia w największym mieście, zszywane i łączone za pomocą kabli i modemów, ale nie mniej realne psychicznie - i opodatkowane - niż Nowe York lub Hong Kong. „Dane wyraźnie potwierdzają pogląd, że ktoś, kto mieszka w dużym mieście, jest bardziej zagrożony psychozą niż ktoś w małym mieście” - pisze Ian Gold za pośrednictwem poczty elektronicznej. „Jeśli Internet jest rodzajem wyimaginowanego miasta”, kontynuuje. „Może mieć taki sam wpływ psychologiczny”.

Zespół naukowców z Uniwersytetu w Tel Awiwie podąża podobną ścieżką. Pod koniec ubiegłego roku opublikowali to, co uważają za pierwsze udokumentowane przypadki „psychozy związanej z Internetem”. Cechy komunikacji online są w stanie wygenerować „prawdziwe zjawiska psychotyczne”, podsumowują autorzy, przed postawieniem społeczności medycznej na ostrzeżenie. „Rosnące wykorzystanie Internetu i jego potencjalne zaangażowanie w psychopatologię to nowe konsekwencje naszych czasów”.

Co z tym zrobimy? Niektórzy nie powiedzieliby nic, ponieważ nawet najlepsze badania są zaplątane w ponadczasową zagadkę tego, co jest pierwsze. Czy medium łamią normalnych ludzi swoją nieubłaganą obecnością, niekończącymi się rozrywkami i groźbą publicznego ośmieszania się za błędy? A może przyciąga złamane dusze?

Ale w pewnym sensie nie ma znaczenia, czy nasza cyfrowa intensywność powoduje chorobę psychiczną, czy po prostu zachęcamy do tego, o ile ludzie cierpią. Obezwładnieni szybkością życia, zwracamy się do leków na receptę, co pomaga wyjaśnić, dlaczego Ameryka działa na Xanax (i dlaczego przyjęcia rehabilitacyjne dla benzodiazepin, składnika Xanaxu i innych leków przeciwlękowych, potroiły się od późnych 1990). Zaczynamy również od fałszywego ratowania pracy wielozadaniowej, która przyciąga uwagę nawet wtedy, gdy komputer jest wyłączony. I wszyscy, odkąd zaczęły się relacje z Internetem, mają tendencję do akceptowania go tak, jak jest, bez dużej świadomej myśli o tym, jak chcemy być lub czego chcemy uniknąć. Te dni samozadowolenia powinny się skończyć. Internet jest nadal naszym kształtem. Nasze umysły są w równowadze.